Ten odcinek to autentycznie najlepsza rzecz w SW od lat. Pięknie jest zobaczyć wybuch rebelii. Nie mam słów, które mogłyby opisać jego piękno. Gilroy powinien dostać własną trylogię do nakręcenia, wybawiciel.
Smutny, ale trzymający w napięciu odcinek.
Szkoda, że tych trzech Panów zginęło. Po tym 4 się nie spodziewałem zdrady, Andor zareagował natychmiast, trochę mnie to zaskoczyło.
Dobry zwrot akcji,gdxby nie zareagowal jak szybko to by tamten tak samo odstrzelil Andora.
Pytanie czy musiał zabić. Ja z początku miałem wątpliwości czy on go nie sprawdza, stąd moje zdumienie.
Tego właśnie się nigdy nie dowiemy i dzięki temu dodaje to kolejny smaczek tego odcinka. Czasem nie możesz kalkulować i musisz zdecydować w sekundzie m
W sumie. Jednak myślę, że postać wiedziała, że to zdrajca, tak to fabularnie odbieram, inaczej, wziąłby na siebie wielką odpowiedzialność za czyjeś niewinne życie.
Andor nie wiedział bo jak? Reszta też nie, bo zasada w rebeli była taka, że im mniej wiecie o sobie tym lepiej, w razie wpadki nic nie wygadacie. Nawet imion prawdziwych nie używali. Także Andor po prostu wybrał najłatwiejsze wyjście w danym momencie - zabić faceta i po kłopocie. Oczywiście facet raczej był zdrajcą. Ale to nie zmienia faktu, że Andor działał bez namysłu. Ostatecznie na rebeli mu nie zależało, tylko na kasie i dlatego zabił, że nic by mu nie zostało gdyby odmówił i odszedł.
Andor miał za zadanie ukraść kasę, przekazać ją na "szczytny" cel i dostać za to uczciwą swoją dolę. Skeen miał inne zamiary i mógł nawet zabić Andora to po co taki człowiek w rebelii?
Bez przesady, dobry ale bez fajerwerków. Tym bardziej nie ma napięcia - wiemy że Andor nie zginie bo nie może, a reszta tej grupki rebeliantów jest tak nieciekawa, że nam wszystko jedno co się z nimi stanie.
Sama akcja niezła, logiczna, dobrze pomyślana. Gdyby tak były skonstruowane wszystkie odcinki Andora a nie takie rozciągnięte nudy jak są...
W każdym razie dostrzegłem lenistwo scenarzystów - nasi rebelianci rabują, rabują i rabują ale w ogóle nie ubywa forsy ze skarbca. Po co się bawić w przestawianie dekoracji, nie?
Można się zastanawiać, czy w ogóle zaliczyć akcję do udanych, skoro ukradziono tylko nie duży procent całego majątku a większość (połowa) rebeliantów zginęła.
Swoją drogą zginęli tylko biali mężczyźni. Ktoś zauważył?
oczywiscie,ze skok był udany,tego hajsu w skarbcu było tyle ,ze nawet cały by sie na statek nie zmiescił,musieli wiekszosc zostawic,pomijam fakt,ze czas ich gonił i jeszcze chwila i by wgl nie wylecieli bo wojsko juz do nich leciało
Nie dam głowy, ale była mowa o kradzieży całości, a przynajmniej takiej ilości pieniędzy by ta strata była odczuwalna dla Imperium. Wątpię by tak było w przypadku ulradnięcia niewielkiego procenta całości.
No i wiadomo, że mogło być tam więcej niż mogli pomieścić w statku ale i tak powinno być widać jak ubywa pieniędzy w skarbcu. A tego nie ma.
Ja zapamietałem tąscene jako wielki skarbiec ciagnacy sie na kilometr z lewej i z prawej wypełniony Kredytami do sufitu
Ja to zapamiętałem tę scenę, że biorą i biorą ze sporego ale nie aż tak wielkiego skarbca pieniądze i nic nie ubywa z niego, mimo iż obrócili całkiem sporo razy :)
Po latach oczekiwań w końcu porządna produkcja z uniwersum SW. Mando to bajka, prosta, strasznie nie równa. O filmach nawet mi się nie chce gadać bo nie warto. Jedynie LOTR 1 jest świetny i teraz Andor. To jest to
Tylko, że Andor to nie jest SW. Oczywiście formalnie to jest to uniwersum. Ale wszystko na czym stoi Andor (szczególnie wszystko co dobre) to zupełnie nie klimaty SW. W zasadzie tu tylko mamy terminologię GwiezdnoWojenną i tyle.
Wystarczyłoby pozmieniać nazwy i zmodyfikować część dialogów i mamy serial z zupełnie innego uniwersum. To oczywiście wciąż bardzo solidny serial (zwłaszcza na tle Obi-Wana, Boby Fetta, sporej części Mando) ale żaden fajerwerk.
Bochaterowie są zupełnie nie interesujący, nawet sam Andor bo i tak wiemy co zrobi i do kiedy będzie żyć. Luten.... niby najciekawsza postać serialu a nic o nim nie wiemy, zupełnie nie zbudowany jako postać, grupa rebeliantów robiącą skok na skarbiec? No dajcie spokój, tak nieciekawi, że nie ma znaczenia, czy zginą czy nie. Dobrani z klucza najbardziej lewicowo-poprawnościowego jak się tylko da.
Niestety tych ciekawszych zabito na początku. Także postać młodego faceta z corpo zakochanego w podstarzałcej babce z nadzoru. Beznadzieja. Niestety stracili twórcy szansę, na ich uśmiercenie w finale. Będą w drugim sezonie...
Oczywiście bardzo mi się podobał wątek więzienny. Tylko co z tego? To nie było (de facto) Star Wars.
A czym jest SW? Podejrzewam że każdy będzie mieć swoją wizje co jest a nie jest SW. Ale to chyba dobrze że każdy ma swoją. Swoją drogą w większości SW tylko lakonicznie było wspomniane jakie to złe jest imperium (zniszczenie planet przez gwiazdę śmierci nie miało takiej siły emocjonalnej i ogólnie imperium było złe). W Andor ten terror i zamordyzm Imperialnej machiny jest pokazany z większą głębia (pamiętajmy że wszystko ma swój budżet i jakieś ograniczenia wiekowe), żeby stworzyć machinę strachu i śmierci nie cofna się przed niczym.
Jeśli chodzi o to jakie było Imperium to poniekąd już Wojny Klonów pokazują, ale też serial Rebelianci i parę innych pomniejszych, do tego książki, komiksy. Jakoś wizja superwięzienia perfekcyjnie pomyślanego (chociaż ta perfekcja szybko się sypła, za szybko...) dla samych ludzi (gdzie się podziali kosmici mają osobne więzienia?) słabo jak dla mnie wpasowuje się w realia i klimaty SW. Mimo iż, cała ta fabuła w więzieniu jest całkiem dobra i zostaje w pamięci. To jednak nie to.
Czy wizje czym jest SW są różne? Zapewne tak, Lucas jednak nadał temu podstawowy kształt (oryginalna trylogia + prequele) i szkoda, że tak daleko od tego odeszli.