jak całkiem lubię filmy Tarantino tak fenomenu tego filmu kompletnie nie kumam, obejrzałam go w całości, jest kilka fajnych scen, kultowych dialogów, etc ale całościowo ten film jest słaby

Każdy film który,oglądamy po jakimś czasie,tym bardziej że widzimy go już nie pierwszy raz wydaję nam się niestety gorszy.
Ja od lat słyszałam o tym filmie,jednak jakoś nigdy wcześniej nie skusiłam się na jego obejrzenie.
Dopiero teraz,po wywiadzie ze starzejącym się już L.Jacksonem,w którym recytuję on z pamięci swój kultowy już tekst z Pulp Fiction jakoś mnie naszła chęć na ten film.
Przyznaję że w filmie,jak to u Tarantino jest dużo niepotrzebnych ''gadek'' i ohydnych scen.Jest też trochę ''humoru'' i jeszcze jedna ważna kwestia - rola Travolty i Samuela L.Jacksona to duży plus tego filmu.Sceny z nimi podobały mi się najbardziej.

Mam dokładnie tak samo. Zdziwiłam się moją wysoką oceną z kiedyś. Pozdrawiam :)

Wygrana tego ledwo dobrego filmu z Czerwonym naszego mistrza Kieślowskiego w Cannes jest godna politowania. Tarantino jak to Tarantino - mało ambitny reżyser...

Ambitne kino to było przed wojną, nie teraz. Kieślowski jak to Kieślowski - za dobry na Polskę, za słaby na świat.

Otoczony swoistym kultem, bo zrobił kilka niezłych, ale trudnych w odbiorze filmów. Jego przedwczesna śmierć też pewnie odgrywa tu rolę.

Tarantino w gruncie rzeczy nakręcił tylko jeden wybijający się film, owe Pulp Fiction. Reszta jego filmów no nudne powielanie schematów. Ale co by dużo nie mówić, PF ciężko nazwać arcydziełem. Dla mnie ten Pan to tylko mistrz misz maszu, oglądając jego filmy nigdy nie dojdziemy do jakichś głębszych przemyśleń.

Intencją Tarantino nigdy nie było robienie filmów zmuszających do przemyśleń.