PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1039}
8,3 674 754
oceny
8,3 10 1 674754
9,2 57
ocen krytyków
Pulp Fiction
powrót do forum filmu Pulp Fiction

Zanim ktoś spróbuje mnie zrugać z góry na dół, proponuję przeczytać CAŁY mój komentarz.
Na wstępie - film dostał ode mnie ocenę 5/10, co oznacza, że wcale nie sądzę, żeby było to jakieś wybitne dzieło, ale też zdaję sobie sprawę, że nie jest to zupełna kicha, jak to co poniektórzy twierdzą.
Najpier minusy filmu.
W tym filmie nie ma w zasadzie nic ciekawego. Już w drugiej akcji, kiedy Vincent i Jules jadą samochodem da się zauważyć, iż nie będzie to widowisko wysokich lotów. Widzowie są świadkami rozmowy na temat palenia "Marii" w Amsterdamie (piszę z pamięci, więc nie pamiętam, czy akurat o marihuanę chodziło, czy w ogóle o dragi). Jest to rozmowa, która w normalnym filmie byłaby uznana za "spowalniacz akcji". Tymczasem w tej produkcji mamy więcej takich sytuacji. Choćby gadka Vincenta z Mią na temat koktajlu (piszę z pamięci) podczas kolacji w jakiejś tam knajpie. Generalnie, żeby nie ciągnąć wątku w nieskończoność, to, co wielu uważa za atut filmu, jest moim zdaniem zupełnym niewypałem. Ten film to dialogi, które miały na celu rośmieszyć widza. Ale zamiast zostać przedstawionymi w jakiś dobry sposób, mamy tu zaserwowany kiepski humor, który bazuje głównie na wulgaryzmach. Nie chcę nikogo obrażać, ale nie mam 15 lat, żeby podniecać się tyloma "fuck" i "fucking". Oponenci pewnie rzekną: "ten film to nie tylko same przekleństwa, to 3 niezłe historie i to z przekazem". No to teraz mój dowód, że film jest bez przekazu. Generalnie dużo osób mówi o metamorfozie głównych bohaterów, że ze złych stają się dobrymi. No to patrzcie: Pumpkin wraz z Honey Bunny nie przeszli żadnej metamorfozy. Kiedy wysłuchali długiego wywodu Julesa (w ostatniej scenie), miast oddać zrabowane portfele i gotówkę, oddają jedynie teczkę i portfel Julesowi (na wyraźny rozkaz Julesa, który przecież mierzy bronią do Pumpkina). Całą resztę zabierają ze sobą, a więc do końca zostają drobnymi złodziejaszkami, takimi szczurkami. No, ja tu przekazuje nie widzę. Ale idźmy dalej: Vincent - jest zły przez cały film, w zasadzie zabijanie innych przychodzi mu z łatwością. Ostatecznie też kończy marnie, zabity przez Butcha. No to teraz Butch - gangsterem wprawdzie nie jest, ale w filmie gra sportowca, któremu w głowie jedynie mamona. Oszukuje Marsellusa tylko po to, by samemu zainkasować kasę za swój wygrany pojedynek (od gangstera zaś wziął "siano" za to, że pojedynek przegra). Do końca się nie zmienia, choć prawdą jest, że wrócił po Marsellusa, kiedy tamten był gwałcony, choć nie musiał. Jednakże kto by nie wrócił, zważywszy na fakt, że sam miał być ofiarą gwałcicieli, więc miał interes, żeby wrócić. No i pewnie zdawał sobie sprawę, że uwolniwszy Marsellusa, ten zapomni o tym, jak został oszukany. Warto dodać, że na Butchu żadnego wrażenia nie robi zabijanie ludzi. Vincenta "sprząta" bez żadnych skrupółów (co jest jeszcze całkiem słuszne, zważywszy na to, że sam miał paść trupem, zostając zabitym właśnie przez czyhającego na niego Vincenta). Jednakże zabicie gościa w ringu spływa po nim jak po kaczce. Ta jego paniusia też ma nieźle w deklu. Tak więc Butch nie przyczynia się do tego, że "Pulp Fiction" jest filmem z przekazem. Marcellus jest rzadko pokazywany. Ostatnia scena z nim to akcja z gwałtem na nim, gdzie "zapomina" o tym, jak Butch zrobił go w konia, choć mówi mu, że ma spadać z miasta. Ale jakieś przemiany to tu nie ma. Gwaciciele - wiadomo, sukinkoty i tyle. Swoją drogą ta dwójka gwałcicieli złapała jakiegoś gościa, którego właściciel sklepu z bronią przetrzymywał w jakimś pomieszczeniu. Ani Butch nie zainteresował się jego dolą, ani nikt inny. Może dopiero potem Marcellus i jego świta mu pomogli, ale to tylko domysły. Mia - kobieta Marsellusa - wprawdzie nie klnie (przynajmniej ja nie słyszałem), ale ma pociąg do dragów, zresztą w jednej akcji prawie kończy to się jej śmiercią. Też raczej niezłe ziółko i nie robi na niej żadnego wrażenia to, że jej facet (Marsellus) wyrzucił przez balkon jakiegoś gościa za to, że ten zrobił jej masaż stóp. Metamorfozy nie ma. I ostatnia główna postać - Jules. Owszem, mówi, że się zmienia, że zrywa z gangsterstwem. Ale czy naprawdę tak wygląda metamorfoza człowieka, który ma na sumieniu innych ludzi? Gdyby się naprawdę zmienił (był wierzący), oddałby się w ręce sprawiedliwości. Przecież jako wierzący zdawał sobie chyba sprawę, że kara go nie ominie. Tymczasem on tak się zmienił, że choć zrywa z tą branżą (w filmie tylko tak twierdzi, dalsze jego losy są nieznane), to robi to głównie dlatego, żeby chronić swój tyłek, bo boi się, że któregoś dnia nie wróci z "akcji" (w filmie zmienia się, kiedy jakiś łebek strzela prosto w niego i w Vincenta i żadna kula nie osiąga celu). Ponadto jego pokuta to zapewne wylegiwanie się od teraz na jakiejś egzotycznej plaży (w końcu był na usługach Marsellusa, więc pewnie "zaskórniaki" miał). I dalej - nawet kiedy się zmienił nie kazał Pumpkinowi oddać skradzionych portfeli, a kiedy zginął niewinny człowiek (przez gafę Vincenta), tylko się trochę wkurzył, a potem zadzwonił po kogo trzeba i jął zdrapywał mózg z siedzień samochodu. No, ludzie, bądźmy poważni! jeśli już to jest to jedyna przemiana w filmie ze złego na dobrego, ale i tak niezwykle naciągana.
Kolejnym minusem (choć zdaję sobie sprawę z tego, że to czarna komedia) jest zbyt "lekkie" operowanie bronią i zabijanie ludzi przez głównych bohaterów. Zginął gość w aucie, bo Vincent niechcący pociągnął za cyngiel - luz, trochę poklęli, zadzwonili po jakiegoś facia, i żyjemy dalej.
Reasumując, głównymi minusami filmu są: brak jakiegokolwiek przekazu, zbyt obszerne dialogi, które są fundamentem filmu i w które czasem warto się wsłuchać, ale żeby od razu stawiać im pomniki. To luźne gadki, takie gadki-szmatki, gdzie bez wulgaryzmów się nie obejdzie i które spokojnie mogą przyprawić o radosny nastrój (w końcu to komedia), ale nic więcej. Miła komedia. Tyle. Filmu nie dodaje uroku nawet to, że można by zrobić z niego 3 różne filmy (jak niektórzy twierdzą), bo byłyby to 3 próżne filmy. No coś tam o żarciu było, kogoś się tam zabiło - film jakich wiele. Dlaczego od razu nazywać go epokowym dziełem?

Czas na plusy.
Na pewno sposób realizacji filmu. Widać wyraźnie zafascynowanie Tarantino filmami klasy B i C. Niemniej to jest plus, bo filmy z niższych klas zazwyczaj dużej kariery nie robią, głównie dlatego, że nie wchodzą nawet do kin. Wprawdzie ten film to klasa jednak wyższa, ale momentami da się wyczuć klimat filmów z niższych półek (np. podczas jazdy samochodem, gdzie mamy wyraźnie nakładany obraz czy sam tytuł).
Niechronologiczność. Bardzo, bardzo ciekawe. Ostatnia scena kończy się tam, gdzie zaczęła się pierwsza. Tu ogromny plus. Przez chwilę można się zgubić, ale tu niezła robota (choćby w porównaniu z filmem "The Grudge" [czy to japońskim czy amerykańskim], gdzie brak chronologii bardzo przeszkadzał w odbiorze).
Wspaniała muzyka. Nic dodać nic ująć.
Obsada. Tu bym wprawdzie nie przesadzał. Bo jak słyszę argumenty w stylu: "Noo co tyyy?! Przecież grał tam Travolta, Tarantino, Willis, już za sam ten fakt 8 gwiazdek ode mnie", to mnie mdli. To bazowanie na jakichś autorytetach. Dla mnie to niby-autorytety. Co to znaczy, że grała tam gwiazda? Dla mnie nic. Jednakże ode mnie największy plus leci do Bruce'a Willisa, świetna kreacja i zagrał w najlepszej scenie w filmie (akcja z gwałtem). Najlepsza scena, bo zwrot akcji był o 180 stopni, nie spodziewałem się, że właściciel sklepu z bronią zrobi z nich ofiary, tzn. spodziewałem się, ża zadzwoni na policję, a ta przewiezie ich na komisariat. A tu policjant wprawdzie przyjechał, ale tylko po to, żeby ich zgwałcić. To było niezłe. Gra Samulea L. Jacksona trochę mniej mi się podobała. Zresztą, to kwestia gustu, a o gustach się nie dyskutuje.

Kończąć, owszem, kilka plusów widzę, ale powiedzmy, że są to plusy pomniejsze, choćby muzyka, która jest ważna, jednak nie oglądałem tego filmu dla kilku kawałków (i to w kawałkach). Natomiast jak na tak chwalony obraz, to zwyczajnie za mało. Dialogi, które miały być głównym atutem filmu, były długimi dialogami o niczym okraszonymi dużą ilością przekleństw.

Dziękuję za uwagę. Oczywista wielu rzeczy tu nie wymieniłem (zapewne i po stronie minusów i po stronie plusów) z tego powodu, że film oglądałem gdzieś przed 2 tygodniami i nie chce mi się przypominać wszystkiego szczegółowo.
Dodam, że jestem gotów na polemikę z tymi, którzy się ze mną nie zgadzają, ale proszę kulturalnie, bo rozhisteryzowanym dzieciakom nie odpisuję.

ocenił(a) film na 9
Pete_4

Tak obserwuję tą dyskusję, bo mi maile przychodzą z racji mojego dawnego uczestnictwa w tym temacie i nie wytrzymałem.
Pete, moja ocena Pulp Fiction to 9/10, ale niestety przez ciebie, przynależność do licznego grona fanów Pulp Fiction staje się powoli wielkim obciachem.

"O gustach się nie rozmawia - zgodzę się, ale jeśli ktoś próbuje za
wszelką cenę udowodnić, że ten film jest zły, to próbował będę
udowodnić, że jest w głębokim błędzie."

Udowodniłeś jedynie to, że jesteś chamem i półgłówkiem. Piszesz, że będziesz próbował udowadniać, że kto nie lubi Pulp Fiction ten jest w błędzie, a twój pierwszy post wyglądał, niestety tak jak wyglądał: "Po pierwsze - jesteś idiotą, ale pomimo tego szkoda mi Ciebie, szanuję Twoje zdanie bo masz do niego prawo."

Jeśli to ma być szacunek dla czyjegoś zdania i udowadnianie, że Pulp Fiction jest rewelacyjny, to proponuję wrócić do szkoły (lub do domu - zależy kto nawalił przy twoim wychowaniu) i przyswoić sobie elementarne zasady kultury, i nie tylko.

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

Do Pablos

Dziękuję za tę krytykę, normalnie zaraz się rozpłaczę. Wynika z tego, że
każdy fan Pulp Fiction musi być grzeczny, kulturalny i nie może nikogo
krytykować. Dla mnie koleś, który za wszelką cenę próbuje udowodnić, że
ten film jest chałą, pisze setkę argumentów, które są podważane i jasno
wytłumaczone - jest po prostu głupkiem.
Widzę, że co niektórzy po prostu nie potrafią rozróżnić dobrego kina, a
co najważniejsze nie rozumieją przesłania filmu. Film trzeba "czytać"
niczym książkę.
Kończę z Wami tę dyskusję, która do niczego nie prowadzi. Jest to zwykła
walka z wiatrakami. Zgadzam się, że o gustach się nie rozmawia ale te
brednie, które tutaj zobaczyłem po prostu wyprowadziły mnie z równowagi.
Jesli kogoś obraziłem to przepraszam.
Aha...i jeszcze jedno Pablos. Od tego kto mnie wychował to się odpierdol
i przestań mnie umoralniać.
Pozdrawiam i zdrowia życzę ;D


ocenił(a) film na 9
Pete_4

W zasadzie każdy człowiek powinien być w miarę kulturalny, nie tylko fan Pulp Fiction. Widocznie u "was" jest inaczej, trudno...

Bez dwóch zdań- o gustach się nie dyskutuje. Widzę,że ten film do Ciebie nie przemówił i domyślam się,że żadna Tarantino nie zrobiła na Tobie wrażenia...Wiem co jest przyczyną.

Ja osobiście jestem zagorzałym fanem jego Twórczości i oglądałem wszystkie filmy w jakich maczał palce...
Nie trudno zauważyć, że Tarantino pisze scenariusze głęboko subiektywne, oparte na własnym-dość specyficznym poczuciu humoru. Scenariusze wynikające z potrzeby wyrażenia własnej indywidualności, a nie oparte oczekiwaniach widzów.
Mimo to znajduje uznanie zarówno w oczach laików, specjalistów, jak i samych gwiazd kina które garną się do jego produkcji.
Pamiętam recenzję pewnego amerykańskiego krytyka do której Quentin odniósł się w jednym z wywiadów po premierze Kill Bill'a...Krytyk ten zarzucił Reżyserowi brak "tandetny i kiczowaty klimat, jaki za wszelką cenę usiłował wytworzyć"...Tarantino skwitował krótko- "Cieszę się,że mi się udało". Może nie wszyscy wiedzą, ale Kill Bill jest swoistym hołdem składanym przez reżysera dla swojej fascynacji starymi japońskimi filmami akcji- celowo przejaskrawionym.
Podsumowując- Pulp Fiction jest kwintesencją Tarantinowskiego poczucia smaku.Film jest chaotyczny i niespójny, co czasem męczy przeciętnego widza. Dialogi(moim zdaniem rewelacyjne) kipią tandetą i zawiłościami, które w nachalny sposób zmuszają do wytężenia uwagi...swoją drogą- niezłą sztuką jest napisać dialog o niczym, który potem cytuje pół Stanów Zjednoczonych.
Długo można pisać o charakterystycznym stylu Quentina Tarantino ujawnionym w pełnej krasie przez Pulp Fiction, ale i tak nie zmieni to poglądów sceptyków. Po prostu- takie kino trzeba rozumieć, aby mogło się podobać.

Co do podobieństw do filmów kat.b, to nic dziwnego...odkąd skończył 15 lat pisał scenariusze właśnie do takich niszowych obrazów. Analogie te powtarzają się niemal w każdym z jego dzieł.

Zachęcam do pewnego eksperymentu- włącz sobie- "Wściekłe psy", następnie "Cztery Pokoje", zerknij potem na "Jeckie Brown" i powróć po "Pulp Fiction"...jeśli łykniesz bakcyla- napisz:) pozdrawiam.

użytkownik usunięty
WojtasMUtd

They_shoot_horses_dont_t, podany przez ciebie przykład (z piwem i głodem) świadczy, że zupełnie nie zrozumiałeś, po co wrzucałem link do Wikipedii. Jeśli wchodzę do knajpy, to nie podaję barmanowi żadnych odsyłaczy, bo barman wie, czym jest piwo. Ale wy nie wiecie, czym jest kultura i argument. Dlatego podałem linki. Myślałeś, że błysnąłeś, ale między tymi dwiema sytuacjami nie ma żadnej analogii.

Wyzywanie przeciwnika to właśnie argumentum ad personam. Linka podałem, żeby trafiło to do was za pierwszym razem. Niestety - przeliczyłem się, bo wam nie zależy na dyskusji, ale na obrażaniu (ciekaw jestem, czy poza Internetem też takie teksty walicie do każdego gościa, czy jednak trochę się dygacie, że obrażony gość może przywalić w papę).

Zresztą to też nie należy do rzeczy. Ja nie muszę niczego tłumaczyć. Ja tylko zauważam, że wy obrażacie, nie dyskutujecie. Zadaniem moim jest tylko zwrócenie wam uwagi. Nie mogę nic więcej zrobić, nie mogę się dać nabrać na te słowne przepychanki, bo będę na straconej pozycji. Kiedy zaczniecie rozmawiać jak ludzie, postaram się odeprzeć wasze argumenty.


Pete 4, zwyczajnie brak ci argumentów. Bo gdybyś miał rację, nie musiałbyś uciekać się do tak tanich sztuczek i tylko mnie obrażać (co zresztą - jak mnie dalej wyzywał - znajdzie swoje rozwiązanie w trochę mniej przyjemnym dla ciebie miejscu).

"Zgadzam się, że o gustach się nie rozmawia ale te
brednie, które tutaj zobaczyłem po prostu wyprowadziły mnie z równowagi."

W powyższym zdaniu sobie przeczysz.

"Dla ciekawostki dodam, że istnieje hipoteza, która głosi, że współczesne kino można podzielić na kino przed i po Pulp Fiction".

To jeszcze sprawdź w słowniku, czym jest "hipoteza", a potem czym jest "fakt".


WojtasMUtd, idziemy na mistrza, co? ;-)
Liverpool raczej nam nie podskoczy. zawsze mają cienki finisz.
Od kiedy jesteś za MU? Ja od marca 1999.

W tym właśnie rzecz, że ja nic nie mam do twórczości Tanantino. Wszyscy ciągle piszecie o kiczowatym opakowaniu i formie, co ja przecież postawiłem po stronie PLUSÓW (patrz: komentarz tytułowy).
Zresztą lubię obie części "Kill Billa", a moim ulubionym filmem Tarantino jest jego "Death Proof" (8/10).

W "PF" wszystko w zasadzie jest jasne (może poza tym, co było w walizce), tandetne i wulgarne. Jeden to kupi i da 10/10, drugi - nie (i da 1/10). Ja jestem gdzieś po środku (5/10).

Pozdrawiam.


Pablos!
They_shoot_horses_dont_t o Pete 4 ośmieszają sami siebie, a nie mnie (chociaż pewnie nawet nie zdają sobie z tego sprawy). Nie szarp sobie nerwów i nawet nie podejmuj z nimi rozmowy. Tu trzeba się ograniczyć jedynie do zwracania uwagi. Może kiedyś dotrze do nich, czym jest kultura i aegument.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9

Nie podjąłem rozmowy. To była tylko jednorazowa wstawka :)

ocenił(a) film na 10

amerrozzo, dziecko Wikipedii i słowników. Może zrobisz karierę jako
językoznawca, ale o filmach to ty za dużo nie wiesz.
Przeczytałem Twoje wszystkie posty i mogę jedynie stwierdzić, że pisało
to 15-letnie dziecko.
Zauważyłem też po Twojej ostatniej wiadomości, że jesteś zagorzałym
fanem piłki nożnej. Ach, ta mentalność kibica i zachwycanie się Shrekiem
<lol>.
Naprawdę, gustujesz w dobrym kinie. Tylko pogratulować ;)

użytkownik usunięty
Pete_4

Pete 4, znawco kina, to teraz powiedz, co łączy "PF" ze "Shrekiem"?

użytkownik usunięty

Gratuluję zachowania spokoju i względnej kultury mimo tylu ton mięsa ze strony wiedzących lepiej znawców objawionej prawdy ;)
Nie chodzi mi tutaj o wszystkich zwolenników filmu, raczej o takie "egzemplarze" jak Pete_4
BTW widzę, że mamy podobne zdanie na temat obiektywizmu, tolerancji etc. Ogromnie mnie to cieszy, bo te tendencje do absolutyzowania swoich racji są dla mnie irytujące, wręcz przerażają mnie swoją skalą. No cóż, tyle ode mnie ;)

hehehe- Pozdrawiam kibica!!!:) Ja wierze w Czerwone Diabły od dziecka, kiedy to w 1994r na własne oczy zobaczyłem w akcji Erica Cantone, Denisa Irwima, Roya Keana i wielkiego Petera Schmeichela:)
Z tytułem będzie ciężko, ale nie takie rzeczy MU robili(1999rok):D
ja liczę na potrójną koronę.

Pozdrawiam i odradzam polemiki z hipokrytami, którzy zapewne nie doczytali do końca żadnego z Twoich postów i wyłączyli się po "Daję 5/10"...
Zdania są różne. Wszystkie trzeba uszanować- zwłaszcza te poparte racjonalnymi argumentami.Tyle.

WojtasMUtd

I jeszcze jedno- Odradzam wszystkim rozkładania filmu na czynniki pierwsze.
Każdy może zinterpretować materiał kawałek po kawałku i wyrazić na ten jego temat swoje subiektywne zdanie, które dla innych może okazać się błędne i prowokacyjne. W ten sposób rodzi się zupełnie niepotrrzebna dyskusja, która nie powinna mieć tutaj miejsca.

Sprawa jest prosta- jeden poznał się za Pulp Fiction i widzi w nim swego rodzaju ikonę kinematografii (patrz mój 1post) inny nie. Każdy ma prawo ocenić film. Po to powstał "filmweb" a nie po to, aby każdy za wszelką cenę starał się narzucać inny swoje zdanie. PIONA.

użytkownik usunięty
WojtasMUtd

O, nieźle. Zaskoczyłeś mnie zupełnie. Od roku 1994, fju, fju. Ja wtedy nawet nie wiedziałem jeszcze, czym jest piłka nożna ;-)
Tym milej poznać mi kibica z prawdziwego zdarzenia, a nie sezonowca.

Co do tytułu - w zasadzie wszystko się jeszcze może zdarzyć. Zawsze to tylko zabawa w zgadywanie. Równie dobrze Aston Villa może jeszcze po tytuł sięgnąć, choć to byłby szok chyba większy od tego, jaki przeżyliśmy w 2004 roku, kiedy Grecy sięgnęli po mistrza Europy.

Mamy szansę aż na 4 korony jeszcze. Bo i tytuł mistrza Anglii, i LM, i Puchar Anglii, i Puchar Ligi. No a potem jeszcze w sierpniu SuperPuchar Europy, na jesieni Puchar Interkontynentalny i Klubowe Mistrzostwo Świata. No a po drodze jeszcze SuperPuchar Anglii. Czyli maksymalnie do wyciśnięcia jest 8 tytułów. To były rekord wszechczasów. Rozmarzyłem się :P

Tak na dobrą sprawę liczą się dwa tytuły: po pierwsze zdobycie ligi, po drugie - liga mistrzów. Resztę traktuję jedynie jako ciekawostki. W pucharach często testuje się mniej ogranych zawodników, a te wszystki superpuchary i reszta to ja naprawde nie wiem, po co to jest. Zagrać jeden mecz i zdobywać puchar? Eee, głupia sprawa ;-)

Pozdrawiam.

Zgadzam się w jakimś tam stopniu z Amerrozzo. W Pulp Fiction nigdy nie doszukiwałem się ukrytych przesłań ale i tak dałem 10 w kategorii kina rozrywkowego bo PF to doskonała rozrywka moim zdaniem. Kiedyś ten film był nawet moim ulubionym ale obecnie po obejrzeniu wielu ciekawych filmów spadł pod koniec pierwszej dwudziestki.

ocenił(a) film na 10

buehehe amerrozzo; kto tu sie osmiesza od samego poczatku kazdy widzi;) To tobie brakuje argumentow i musisz sie poslugiwac linkami do wiki. Nie zwyklem prostakom okazywac kultury, bo nie widze w tym sensu. Zreszta moze mi jej brak - co ci do tego. Twierdze jedynie, ze nie masz nic ciekawego do zaoferowania i juz dawno powinienes sie zamknac i odsunac frustracje na bok. Wez jakies psychotropy i daruj sobie. Nic tutaj nie osiagnisz. Moze cie splodzil i zostawił Tarantino, ze sie tak na niego uwziales?:) Masz tu linka jakbys nie zaczaił: http://pl.wikipedia.org/wiki/Frustracja;P

użytkownik usunięty
They_shoot_horses_dont_t

Czyż nie dobija się koni, za to ty masz niezwykle dużo do zaoferowania. Kupę wyzwisk.

Argumentów przedstawiłem aż zanadto - zresztą z osobami kulturalnymi trochę pogawędziłem (co chyba jest widoczne).

Skończyło się na tym, że ja mam swoje subiektywne zdanie, ty masz swoje. Mnie to nie przeszkadza. Pełen luz. Za to ty nie możesz znieść myśli, że ktoś dał "PF" notę 5/10. Wyluzuj się jak Vincent Vega, bo na razie to ja bardziej przypominam fana "PF" (paradoksalnie ;p).

Luz, blues i orzeszki. Ta "rozmowa" (cydzysłów zamierzony) aż tak cię stresuje? Nie możesz wytrzymać napięcia? Bo ja to wszystko przyjmuję ze spokojem, co widać po komentarzach moich.

Czy kiedykolwiek osiągnąłeś swój cel, obrażając kogoś?? Nie, bo obrażanie prowadzi do pyskówki. Ale pyskówka mnie nie interesuje, ciebie najwyraźniej tak. Chłopie, jak chcesz się wykrzyczeć, to idź na podwórko. Mnie twoje słowa i tak nie dotkną, bo jak wiadomo urazić może tylko ta osoba, która i coś sobą prezentuje, i ma dla nas jakieś znaczenie. A ty jesteś kolejnym rozwrzeszczanym internetowym nickiem. Zwykły forumowy pieniacz. Mnie pyskówka z tobą nie interesuje, bo (kobiety wybaczcie) uznaję ją za babskie zajęcie. Kłócić to ja się mogę face to face. A za nickiem wstyd byłoby mi się kryć.

użytkownik usunięty

Jeszcze jedna rzecz: odetchnij, uspokój się i przeczytaj powoli wszystkie moje i twoje komentarze. Kto tu ma frustrację? Obrażanie i wyzywanie to efekt frustracji. Nie możesz znieść, że mam inne zdanie, a mnie bawi to, że ktoś może się tak zachowywać (mniemam, że jesteś osobą dorosłą, jeśli tak to tym bardziej mnie to bawi). Fajnie, że dałeś wysoką notę "PF". Co z tego, misiu-pysiu?

ocenił(a) film na 10

Tak, widac to po komentarzach twoich;PP Jestem wyjatkowo spokojny. W przeciwienstwie do niektorych frustratow nie mam w zwyczaju pisac zenujacych wypracowan w stylu "rozhisteryzowanych dzieci", ktorym sie nie spodobał film i odpowiadac miernym esejem na jedno zdanie innej osoby:) Jakbys nie zauważył nie interesują mnie twoje argumenty (juz wspomniałem jakie) na temat filmu, bo mozesz miec swoje zdanie. Ale juz je wyraziłes i powinienes sie zamknac. Takie wpisy sa uwałczajace dla filmu i przez twoja histerie znajduja sie na szczycie listy tematow. Nikt tu chyba nie musi czytac o roznych glupotach, o tym, ze ManU wygra Premiership, LM, Puchar Ligi itp. itd. a na koncu zespoł jeszcze przyjedzie do autora watku i wyleje mu na glowe puchar pełen szampana. Takie rzeczy zostaw sobie na kolejna sesje u psychoterapeuty;) Albo zaloz sobie blog i wyładowuj swoje frustracje do woli;P Własnie obejrzałem sobie twoj profil hehe. Od razu widac kto jest "forumowym pieniaczem" i nie ma w życiu ciekawszych zajec;))

użytkownik usunięty
They_shoot_horses_dont_t

Czyż nie dobija się koni, jesteś frustratem, bo ciągle starasz się mnie obrazić. A ja spokojnie odpowiadam.

Oczywiście, że wyraziłem już swoje zdanie. Ale zauważ, że ty nic już nie pisałeś o "PF", tylko od pierwszego komentarza zacząłeś atakować moją osobę! Nie widzisz różnicy pomiędzy opinią na temat filmu a zaatakowaniem drugiego człowieka!?

Gdybyś napisał: "spoko, amerrozzo, masz swoje zdanie, ja się z tobą nie zgadzam, moim zdaniem ten film jest klawy, bomba itd.", to nawet bym już nic nie odpowiedział. Ale ty zacząłeś od wyzywania, dlatego odpowiadam.

Czujesz się mocny, bo kryjesz się za nickiem.

ocenił(a) film na 9

Nie przeczytałam całego postu bo zwyczajnie mi się nie chciało czytać tyle na temat filmu który jest rewelacyjny.
Nie wiem, może niektórzy nie zauważają komizmu sytuacji. Aten 'przeciągane sceny' są dobre i jeśli ma się poczucie humoru to właśnie one są śmieszne. ;)

Muzyka jest w filmie świetna, i trzeba trochę pomyśleć żeby wykombinować jak wątki są poukładane.

Myślę, że taki rodzaj humoru nie jest ani płaski ani kiczowaty trzeba po prostu się wyluzować i umieć się śmiać, czego jak widzę niektórzy nie rozumieją =]

Royal with cheese? xD

użytkownik usunięty
kropka_w_kropki

Zgadzam się. Poprostu trzeba się wyluzować, wtedy wszystko będzię grało.

ocenił(a) film na 10

Do autora: Jeszcze jeden taki tekst, a zrobię Ci z dupy jesień średniowiecza! I wszystko w temacie...

użytkownik usunięty
Vincent02

huszczat, serio? Jestem z Sosnowca k. Katowic. Możemy się spotkać, jeśli też jesteś ze Śląska. Propozycja jest na serio. Chciałbym poznać tych wszystkich, którzy kryją się za nickiem i odreagowują w taki sposób swoje niepowodzenia w prawdziwym życiu (bo nie widzę innego wytumaczenia, dlaczego ktoś obcy obraża kogoś, kogo nie zna; no chyba że mamy tu do czynienia z jakimś rodzajem fanatyzmu).

ocenił(a) film na 9

I co zobaczycie się i?
przeczytasz mu wykład na temat minusów Pulp fiction?
Ludzie, wyluzujcie to tylko film xD

to tylko świetny film ;]

użytkownik usunięty

No no, robi się gorąco. Jak by się dało to by poszły w ruch noże, o Boże. Ale pozostaje tylko umówić się na ustawke:( Ludzie dajcie spokój bo to się robi śmieszne, a po za tym amerrazo czy podobnie chyba gdzieś powiedział o ilę się nie myle że temat jest już zamknięty. A jak autor tematu mówi że temat zamknięty to tamat powinien być zamknięty bo prowadzi to do tego że robi się z tego jakaś (nie) śmieszna komedia.

użytkownik usunięty

Ja powiedziałem, że temat jest zamknięty. I bym się więcej nie odzywał, ale ciągle albo ktoś się do mnie bezpośrednio zwraca (i chce usłyszeć odpowiedź), albo mnie wyzywa (na co zareagować też trzeba).

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10

Jak bedziesz ciagle odpowiadal to toi sie nigdy nie skonczy. Co z tego ze ktos chce uslyszec odpowiedz? Daj sobie spokoj i nie zwracaj uwagi. Jak cie dres na ulicy zaczepi slowami np "ej, chuju" to sie wdajesz z nim w rozmowe? Ta dyskusja zostala juz wyczerpana na wszystkie mozliwe sposoby wiec nie ma juz o czym gadac!!!

ocenił(a) film na 10
harvester88

KONIEC.

ocenił(a) film na 10

Nie chcę być nieuprzejmy ale Twoja tak zwana krytyko-recenzja jest kompletnie wyssana z palca. Niby o gustach się nie dyskutuje. Mnie jednak nie przekonuje opinia kogoś kto uważa, że filmy takie jak "Taksówkarz" "Milczenie Owiec", "Lśnienie" "Lot nad kukułczym gniazdem" i wspomniane już tutaj "Pulp Fiction" są gorsze (patrz niżej ocenione) od "Kilerów dwóch" czy "Chłopaki nie płaczą". Zresztą to nie jedyne Twoje przykłady kompletnej ignorancji dla wielkiego kina. Zajmij się może oglądaniem kina klasy B C D i jeszcze dalej i nie łap się za wyższą półkę bo jak widać za wyskoa na Twoje możliwości intelektualne:) dla niedowiarków niech sprawdzą statystykę głosów tego użytkownika, można się nieźle zdziwić:)

użytkownik usunięty
voivodine

Odbiór sztuki jest czymś osobistym, więc każdy odbiera ją inaczej. Gdyby każdy bardziej cenił "Lśnienie", "Taksówkarza" itd. to nie byłoby sztuki! Zresztą dobrych filmów już w swoim życiu trochę widziałem i nie ma nic dziwnego, że kilka uznanych tytułów mniej cenię. Gdybym wszystkim znanym filmom dawał co najmniej 8/10 (jak wielu tutejszych użytkowników), byłbym snobem. Inna sprawa, że "Lśnienie" jest nieporównywalne do "Chłopaki nie płaczą", ale masz prawo tego nie wiedzieć. W końcu tak trudno odróżnić komedię od innych gatunków, he, he.

Jeszcze inna sprawa, że oceny innych filmów nic do rzeczy nie mają. Bo gdyby miały to na tej samej zasadzie mógłbym powiedzieć: patrzcie w oceny voivodine: ocenił żenującą "Wojnę światów" (tę z Cruisem) wyżej niż "12 małp" i "Podziemny krąg". Można się nieźle zdziwić, wchodząc w jego oceny. Nie mówiąc już o tym, że "American Pie" oceniłeś wyżej.

To wszystko oczywiście nic do rzeczy nie ma. Staram ci się jedynie jakoś zobrazować (choć wątpię, by to pomogło), że oceny innych filmów nic do dyskusji nie wnoszą. Jak chcesz porozmawiać o innych filmach, zmiataj na inne forum. A jak nie masz, co powiedzieć o "PF", to chociaż nie znoś dyskusji na inne filmy. Ja wiem, że prościej jest powiedzieć, że czyjeś arguemnty są be, a własnych nie przedstawić. Ale tak kategoryczne sądy, niczym nie poparte, nie robią na mnie wrażenia.

użytkownik usunięty

voivodine, jeszcze jedno. Jak nie chcesz być nieuprzejmy, to nie pisz nic o moich zdolnościach intelektualnych... Albo pisz, ale wtedy nie ściemniaj, że nie zależy ci na obrażaniu, bo to śmiesznie wygląda.

I uważaj na Pete'a 4. On też mnie obrażał. I wiesz co - najbardziej rozśmieszyło go to, że dałem "Matrixowi" i "Shrekowi" 10/10. Ale ty tym filmom tez dałeś tak wysokie noty! Wiesz, po co to piszę? Po to, byś wreszcie skumał, że każdy sztukę odbiera na swój sposób. I to, co jednego śmieszy, dla drugiego jest czymś wielkim. Twoje oceny też są dla innych śmieszne, tylko co to ma do rzeczy na tym forum?! Po co co chwilę wspominać o czyichś ocenach dla innych filmów?!

ocenił(a) film na 10

no to jak sztukę odbierasz na swój sposób to po co później się kłócisz z fanami filmu? Przekonujesz o swoich racjach a dla większosci są one po prostu "wyssane z palca" jak to ktoś wcześniej napisał. Ty w filmie widzisz że wszyscy bohaterowie są źli i wogóle bee a ja widze szacunek Butcha do swojego ojca i nawrócenie Julesa. I nie przekonasz mnie że nie mam racji bo tak odbieram ten film. Zresztą film to nie tylko morały, przesłania itp, ale takze reżyseria, scenariusz, gra aktorska, muzyka i inne czynniki które w Pulp Fiction są jak dla mnie prawie perfekcyjne. Dlatego tyle razy obejrzałem już ten film i wciąż mam chęć do niego wracać. A co do lekkiego podejscia do śmierci, cóż to przecież czarna komedia a nie jakiś dramat. Dla ciebie film o niczym, dla kogoś film o wszystkim.
Pzdr ;).

ocenił(a) film na 10
voivodine

Brawo voivodine!

Ty także dostrzegłeś wspaniały gust filmowy naszego wspaniałego znawcy
kina Amorrozzo. Buhhahaha

ooo tak amerozzo, w filmie brakuje Ci przekazu ojej... Polecam filmy ze Stevenem Seagalem - tam przekaz jest bardzo prosty, najpierw wygrywa zło nagle wpada Steven rozwala szajkę złoczyńców, dobro triumfuje pojawia się policja i wszyscy się cieszą. DOBRO WYGRYWA JEE ! Jeżeli nie podobał ci się Pulp Fiction (albo go nie zrozumiałeś) to poprostu zostaw swoje przemyślenia w głowie i daj sobie spokój z komentowaniem tego na forum, bo można się skompromitować i przestań oglądać takie filmy.

użytkownik usunięty
Moralez

No to dawaj - mów, jaki jest przekaz tego filmu.

I nie mierz mnie swoją miarą - jeśli ty czegoś nie zrozumiałeś, nie znaczy, że mają tak inni. Przy okazji - pochodź trochę po forum i poczytaj, co piszą inni fani "PF". "Zrozumiałem dopiero za drugim, trzecim razem". "Po pierwszym razie film nie do końca był dla mnie jasny" (to były cytaty, gdybyś nie zauważył). To wy macie problem ze zrozumieniem i musicie oglądać film kilka razy. Film jest prosty jak budowa cepa. Czego tam można nie zrozumieć? Wulgarnego żartu? Taki żart jest zawsze jednoznaczny i przez to zrozumiały dla każdego.

Jedyne, co naprawdę ratuje ten film to to, że historia nie jest linearna. Bardzo interesująca jest klamra. I koniec. Tu zaczynają się i kończą atuty tego filmu (ewentualnie dodać można jeszcze Willisa i kilka smaczków, czyli zabawę formą).

A wiesz co było w walizce, cwaniaku? Odpowiedz: tak albo nie. Bo ja wiem.

ocenił(a) film na 8

Film NIE MA przekazu, co nie oznacza, że nie może być kultowy.
amerrozzo - co właściwie jeszcze próbujesz osiągnąć? Czy Twoje ego jest nadymane do tak wielkich rozmiarów, że musisz wszem i wobec ogłaszać swoją dezaprobatę? Przyjęliśmy to do wiadomości, choć zbytniego wrażenia to na nas nie zrobiło. Twoje argumenty są dla nas bezwartościowe a im dłużej czytam twoje dysputy mam wrażenie, że po prostu chesz traktować Pulp Fiction powierzchownie.
< tu nastąpi maleńki atak >
Mógłbym się przypluć do Twojego top#10, które moim zdaniem ustępuje pod każdym względem PF, więc jeżeli jesteś metodyczny to dopatrz się banału, kiczu czy sztuczności w swoich pozycjach.
Kilka słów o PF:
reżyseria wymykająca się schematom - widać wysiłek i ogromną precyzję włożoną w każde ujęcie (ba! w każdą sekundę filmu)
gra aktorska - niewiele jest filmów, które chcesz obejrzeć ponownie zaraz po tym jak pojawiają się napisy końcowe - i choć do charakterów możesz mieć zastrzeżenia, to nawet nie próbuj zarzucać im braku kunsztu aktorskiego.
scenariusz - jeśli widzisz w nim same "kurwy" to nie mój problem. Jeśli nie wiesz na czym polega czarny humor i nie masz pojęcia ile starań trzeba włożyć by go nie skopać - szczerze doradzam, odpuść sobie. Dla mnie sama kwestia, którą Jules wypowiada na koniec filmu (i to, w jaki sposób to robi) jest jednym z najlepszych monologów w historii kina. Myślę, że nie jestem osamotniony w swoim przekonaniu.
Co do fabuły - motywy przewijają się nie pierwszy raz. Sztuką jest jednak odgrzać stary kotlet by smakował lepiej niż pierwowzór.
Bohaterowie - najpierw spróbuj stworzyć podobny duet, czy trio a dopiero potem krytykuj. Rozumiem, że preferujesz parę Shrek i osioł - nie ma sprawy, jestem w stanie to zrozumieć, problem polega na tym czy Ty jesteś w stanie zrozumieć mnie...
Kultowa scena tańca - na czym polega jej fenomen? Na spontanicznym podejściu. Na pełnej improwizacji bohaterów, którym reżyser dał wolną rękę. To jedna z najbardziej niezwykłych scen filmu, gdyż widz zdaje sobie w tym momencie sprawę z tego, że ma do czynienia z czymś oryginalnym, nieprzewidywalnym. Vincent i Mia są w momencie tańca poza jakimikolwiek schematami czy standardami kina. Na ekranie może się wydarzyć wszystko i ... albo to czujesz, albo nie.
Podaj mi chociaż jeden tytuł filmu, który traktując o najbardziej brudnych stronach tegi świata (o narkotykach, morderstwach, seksie itp.) jest w stanie sprawić, że będziesz się z tego śmiał. Że jak głupi zaczniesz się rozglądać i stawiać sobie pytanie: jak to możliwe, że tak bezwzględny i okrutny świat może mnie rozbawić? Świat w którym większym problemem jest to, że jakiś czarnuch pobrudził samochód, niż to że umarł nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności.

Co do walizki...
Wiesz co w niej było?? To doprawdy zastanawiające. Sam reżyser tego nie wie, ale skoro Ty wiesz... Mamy prawdziwe szczęście, żeś jest wśród nas :)

użytkownik usunięty
Tink

TINK, ja nie chcę niczego udowadniać. Nawet zgłosiłem temat do kasacji (już dawno temu; dlaczego nie skasowali, nie wiem). Wyraziłem swoją opinię i temat zleciał na dół. Aż tu nagle jeden z drugim ziomkiem zaczęli "podnosić" ten temat, nie przebierając w słowach. No to reaguję. Spoko, że dla ciebie ten film jest wyjątkowy. Dla mnie - nie. I w zasadzie koniec gadki.

Nie wiem, dlaczego zniżasz się do poziomu tych wszystkich dzieciaków, które gadają o moim topie. To nie jest żaden argument za ani przeciw "PF". To spychanie dyskusji na inne tory. Chcesz pogadać o moim topie? To wchodź na mój blog, chłopie.

I oczywiście, skoro czarny humor mnie nie śmieszy, to go nie rozumiem. Tak, tak... Jak chcesz tak dyskutować, to po co w ogóle piszesz?

Napisałeś: "Bohaterowie - najpierw spróbuj stworzyć podobny duet, czy trio a dopiero potem krytykuj. Rozumiem, że preferujesz parę".

Odpowiadam: Naucz się rozróżniać widza od artysty. Szkoda słów...

Napisałeś: "Co do walizki... Wiesz co w niej było??".

Odpowiadam: Gdybyś ruszył mózgownicą, zamiast tępo opierać się na cudzych opiniach, to byś doszedł do tego, że w walizce jest dokładnie to, co chcesz, żeby w niej było. Co jest w walizce? Kupa z tombaku. Innymi słowy: dla każdego jest coś innego, więc nikt się nie myli. Bo odpowiedź, że w walizce może jest dusza, może złoto, jest nic nie warta. A moja odpowiedź jest konkretna. Spróbuj ją zbić.

Co do filmu - "Życie jest piękne" traktuje o Holocauście, ale mnie śmieszy. Inna sprawa, że po co podawać jakikolwiek przykład? Dla wielu filmów nie podam filmu podobnego, ale to nie oznacza, że taki film musi mi się podobać!

użytkownik usunięty

Jeszcze jedna rzecz: gdzie ja "wszem i wobec" ogłaszam, że nie lubię "PF"? Odpowiedz! Bo ja widzę, że tylko w swoim własnym temacie!!! I na pewno nie zachowuję się jak te wszystkie dzieciaki, co pod każdym tematem piszą: "Tak, PF jest super". Skoro każdy ma prawo wyrazić swoją opinię, to już na pewno ma prawo wyrazić ją w przez siebie utworzonym wątku. Czy nie?

użytkownik usunięty

Ojej ten temat miał być zamknięty ale skoro nie jest to ja też coś napisze. Amerrozzo przez cały czas pisze to samo. Nic nowego tylko ujęte w innych słowach, tylko te brenie o tym że film jest o niczym (skromnie przypominam że ja napisałem o czym jest ten film wg mnie). Udaje mózgowca i profesora na wydziale filozofii i chce być cwańszy niż jest, ot co (nie ubliżając). Co do reszty użytkowników prawdopodobnie nie zobaczyliście że gdześ tam pisze KONIEC. Powie się koniec a tu co raz pojawia się kolejna osoba i wyskakuje i ciągnie się tak ta gadka szmatka w której nic noweg nie padnie i za każdym razem Amerrozzo wyskoczy z "odgrzewanym kotletem".


Pozdrawiam.

użytkownik usunięty

Ja cały czas piszę to samo, bo cały czas wy piszecie to samo. Przecież sam do siebie nie piszę.

Skoro to nie było ubliżanie, to odbijam piłeczkę: skończ pisać te brednie, nie udawaj cwaniaczka i nie zachowuj się tak, jakbyś kiedykolwiek miał do czynienia z wyższym wykształceniem. Gramy dalej?

ocenił(a) film na 8

Rozumiem, że Twoje poruszenie jest spowodowane tym, że przedstawiłem argumenty - czego jak widzę sobie nie życzyłeś.
I po kolei :)

Zniżam się do poziomu dzieciaków (a nawet jeszcze niżej) żeby unaocznić Ci brak konsekwencji w tym co robisz. I tyle. Argumentów przemawiających za PF przedstawiłem dość dużo, o Twoim top jedynie krótko napomknąłem. Widzę, że zabolało. Nie wiem tylko co bardziej. To, że jakiś "palant" znalazł mocne strony filmu, czy to że zauważa ewidentną niemetodyczność w cudzym działaniu.

"I oczywiście, skoro czarny humor mnie nie śmieszy, to go nie rozumiem. Tak, tak... Jak chcesz tak dyskutować, to po co w ogóle piszesz?"
Napisałem żebyś go sobie darował. Masz pretensję do ludzi, że ich śmieszy coś, czego Ty nie widzisz?

Co do walizki - za mała to pierdółka dla mnie, żeby teraz o to z tobą toczyć szermierki słowne. To co napisałeś jest po prostu ni mniej ni więcej jak kropka w kropkę przepisaną ciekawostką na temat filmu.
W poście wyżej niemal mi przez monitor wpadłeś do pokoju jak wyzywałeś kolesia by Ci odpowiedział co jest w walizce. Sam błysnąłeś, opierając się właśnie na cudzej opinii.

Po co podawać przykład? Ponieważ kinematografia to nie tylko przetarte schematy. Dzisiaj kino szuka indywidualistów, nowego stylu, ciekawych rozwiązań itp. Tak było od zawsze. I choć czasem były to próby mniej udane od innych, to nie piętnowano nikogo za to, że ma inną perspektywę.

A propos drugiego postu: buchnęliśmy się ze sobą kilka tematów niżej, jakiś... miesiąc temu, może parę tygodni. Poszukasz, znajdziesz...

Podsumuję tą niewdzięczną dyskusję krótko:
Jak na film, który zbytnio nie przypadł Ci do gustu, czy też wydał Ci się dość przeciętny, poświęciłeś cholernie dużo czasu, próbując coś osiągnąć - z mizernym skutkiem. Nie mnie rozstrzygać kto w tym sporze ma rację, ale zauważyłem jedno: na pewno różnimy się ilością kubków smakowych na języku. W tym mnie mocno utwierdzasz. Szczerze wątpię, czy ktokolwiek zmieni Twoje zdanie na temat filmu bo to nie pierwsza taka dyskusja na forum i nie pierwszy użytkownik, który się zaparł swojej rzekomej racji i nie chce puścić a jak się mu coś w końcu udowadni, to się naburmusza. Chcę żebyś wiedział jedno: miałeś prawo wyrazić swoje zdanie - ja mam prawo się nie zgodzić z ani jednym jego wyrazem. Proste. Będę protestował zawsze, gdy ktoś zarzuca temu filmowi przeciętność. Bo tak to dobieram.
aha i jeszcze jedno - Ty wiesz, że walczysz na niepodatnym gruncie? :>

użytkownik usunięty
Tink

Napisałeś: "Zniżam się do poziomu dzieciaków (a nawet jeszcze niżej) żeby unaocznić Ci brak konsekwencji w tym co robisz.".

Odpowiadam: Tak, oczywiście, mój top pokazuje, jaki jestem niekonsekwentny. zaraz mi jeszcze powiesz, że istnieje schemat oceniania sztuki. No bo po co inaczej byś wspominał o moim topie?
Przecież każdy film trzeba rozpatrywać oddzielnie. Jeśli krytykuję jakiś element w jakimś filmie, to znaczy to tylko tyle, że krytykuję go w tym filmie, a nie że w ogóle. Pytam więc jeszcze raz: co ma mój top do "PF"?
Oczywiście, że się zdenerowałem, bo dla mnie jesteś Kowalskim nr 14, który odnosi się do mojego topu (czyli de facto do ocen, jakie wystawiłem innym filmom). Ale co to ma do rzeczy? Podałbym linka do Wikipedii (na wyraźną prośbę zrobię to), ale znów zostanę posądzony, że szpanuję wiedzą czy coś. A ja tylko chcę wam pokazać, że mój top nie należy do tej dyskusji. Mogę lubić musicale, ale mogę nie lubić sztandarowego dzieła tego gatunku. Będę niekonsekwentny? No proszę cię...

O "palancie" pierwszy wspomniałeś, a więc już zaczynasz bawić się w psychologa (że niby ja tak o was myślę). Oczywiście nic takiego nigdzie nie napisałem, chociaż sam gorzej byłem tu nazywany.

Napisałeś: "Masz pretensję do ludzi, że ich śmieszy coś, czego Ty nie widzisz?"

Odpowiadam: stoisz w miejscu. Ciągle odpisujesz na mój pierwszy komentarz sprzed 1,5 roku! Przecież już tysiąc razy napisałem, że was ten humor śmieszy, mnie - nie. I spoko. Temat zamknięty. Rozmowa trochę się posunęła i moje stanowisko zostało zmienione (bo i poglądy lekko zmieniłem przez ten czas). Dzisiaj uważam (co pisałem już tysiąc razy, poczytaj), że na temat sztuki tylko wymieniamy informacje o tym, jak nam się coś spodobało. I tyle. Tu nie ma lepszych bądź gorszych argumentów, poglądów. Bo nie ma żadnego wzorca, do którego można by się było odnieść.
Fajnie, że cię ten humor śmieszy. Jeszcze tylko jedna uwaga: po co przemycasz za wszelką cenę tyle treści nieliteralnej? Dlaczego nie napiszesz: "Masz pretensję do ludzi, że ich śmieszy coś, co Ciebie nie śmieszy?" (pretensji oczywiście nie mam, ale nie o to teraz idzie). Piszesz, że ja czegoś nie widzę, a więc czegoś nie złapałem, nie zrozumiałem. I kto tu się robi na tego ważniejszego i mądrzejszego?! Ja, który stwierdzam, że każdego śmieszy co innego, czy ty, który stwierdzasz, że czegoś nie widziałem, nie zauważyłem?? Gdybyś uważnie poczytał komentarze, to byś zauważył, że wy tu wszyscy piszecie ciągle w ten sam sposób. Niby już zgoda, ale to zawsze ja czegoś nie skumałem. Wal więc śmiało: czego nie zrozumiałem? Może masz jakieś pytanie? Film widziałem dawno, ale z chęcią odpowiem. Który kawał był dla mnie za ciężki, czego nie widziałem?

Co do walizki - akurat nie czytam ciekawostek, bo już dawno spostrzegłem, że tam roi się od błędów. To, co napisałem, to odpowiedź na pytanie, co jest w walizce. Teraz sprawdzam i faktycznie widzę wypowiedź Tarantino. Ale skoro Tarantino udzielił tej odpowiedzi, to na co te wszystkie tematy, które co rusz się pojawiają, starające się rozgryźć tajemnicę walizki? Zawartość walizki nie jest pokazana, widać tylko blask jaki rzuca, więc wszystkie hipotezy na temat zawartości walizki nigdy nie zyskają potwierdzenia. Reżyser chciał więc, by każdy widz umieścił tam to, co chce. Ja umieściłem. A co z rzeszami fanów "PF", którzy ciągle starają się rozwikłaś tę "zagadkę"? Chyba ktoś tu czegoś nie zrozumiał...
To oczywiście złośliwa uwaga, bo to mi zarzuca się niezrozumienie, a okazuje się, że to fani "PF" nie skumali intencji reżysera (pomimo jego oczywistej odpowiedzi).

Napisałeś: "Po co podawać przykład? Ponieważ kinematografia to nie tylko przetarte schematy. Dzisiaj kino szuka indywidualistów, nowego stylu, ciekawych rozwiązań itp. Tak było od zawsze. I choć czasem były to próby mniej udane od innych, to nie piętnowano nikogo za to, że ma inną perspektywę.".

Odpowiadam: to teraz mi pokaż, w którym momencie nie zgadzam się z powyższymi słowami. "Napiętnowanie" to duże słowo. Czy jednak w tej rozmowie nie oznacza tylko tego, że amerrozzo uważa "PF" tylko za film przeciętny? Napiętnowany to jestem ja za swoje zdanie. Ja zdanie innych szanuję i staram się nie przezywać (a na pewno nie pierwszy ;p).
Po za tym chyba nie zauważasz, jakie konsekwencje można wyciągnąć z twoich słów. Na tej samej zasadzie "Cannibal Holocaust" jest wielkim filmem, bo jest nowatorski (a jeśli były przed tym filmem inne filmy kanibalistycznie równie brutalne, to podstaw sobie pod "Cannibal Holocaust" inny tytuł; to bez znaczenia). Mnie to jednak nie przeszkadza besztać tej bezsensownej (oczywiście - moim zdaniem, zawsze tylko piszę z własnego punktu widzenia, to uwaga na przyszłość) rzezi. Inna perspektywa? Spoko, ale przecież nie muszę się na nią godzić, a swoje zdanie wyrazić mogę. Nawet jeśli coś jest nowego (wierzę ci na słowo, bo ja nie jestem znawcą), to cóż to zmienia? Że niby miałbym klaskać na wszystko, co jest nowe? Co za bzdura! Niby dlaczego? Miałbym wyjść poza swój gust i cieszyć się, bo zobaczyłem coś nowego, nawet jeśli to mi się nie spodobało? Mogę tak robić, ale nie chcę być snobem.
Nawet jeśli "PF" jest nowatorski, to co to zmienia w mojej ocenie? Tysiąc razy napisałem, że nie kłócę się z kultowością tego filmu ani z faktami. Fakt, że "PF" jest nowatorskie, miałby czynić, że podwyższałbym ocenę? To co ja bym w końcu oceniał? Film czy historię filmu, jego wpływ na innych?

Napisałeś: "Jak na film, który zbytnio nie przypadł Ci do gustu, czy też wydał Ci się dość przeciętny, poświęciłeś cholernie dużo czasu, próbując coś osiągnąć - z mizernym skutkiem.".

Odpowiadam: to prawda, że poświęciłem dużo czasu. Zwłaszcza ostatnio, kiedy odpowiadałem na każdą złośliwą zaczepkę. Ale nie żałuję tego, bo było kilka osób, z którymi dało się pogadać (nawet jeśli nie zawsze grali czysto i nawet jeśli konsensusu nie osiągnęliśmy).

Napisałeś: "Chcę żebyś wiedział jedno: miałeś prawo wyrazić swoje zdanie - ja mam prawo się nie zgodzić z ani jednym jego wyrazem.".

Odpowiadam: no i spoko.

Napisałeś: "Będę protestował zawsze, gdy ktoś zarzuca temu filmowi przeciętność.".

Odpowiadam: ale ja nie mówię, że film jest przeciętny w ogóle (bo jaki jest obiektywnie, tego nie wie nikt; nie jest więc ani arcydziełem, ani gniotem). Ja mówię, że film jest przeciętny dla mnie. Dla ciebie nie jest. Wymieniliśmy informacje, czego chcesz jeszcze?

Napisałeś: "aha i jeszcze jedno - Ty wiesz, że walczysz na niepodatnym gruncie? :>".

Odpowiadam: tak jest zawsze, kiedy wyraża się negatywne zdanie o filmie na jego forum. Wiem, że nikogo nie przekonam do zmiany decyzji, ale i to nie jest moim celem. Chciałem tylko wyrazić swoją opinię, tak jak robią to tu wszyscy.

Co do twoich argumentów z wcześniejszego postu: przecież każdemu można przedstawić kontargument. Bo na przykład (to tylko przykłady!): uważam, że nie ma precyzji w każdym ujęciu (bez dalszego wnikania w temat, bo i ty nie wniknąłeś), aktorstwo stało na średnim poziomie (może dla kogoś bogiem aktorstwa jest gulczas, niby dlaczego nie?? to tylko subiektywny odbiór! bo czy masz jakiś schemat grania? nie! coś ci się podoba bądź nie. Ja tylko przypomnę, żeby nie było nieporozumień, że grę aktorską dałem po stronie plusów, ale jeśli ktoś uważa ją za kiepską, to nie udowodnię mu, że jest inaczej, bo przecież nie będę regulował jego gustem, który jest czymś nieuchwytnym i niezmysłowym), monologi były kiepskie (cóż z tego, że większość myśli inaczej? że niby większośc ma rację? heh, to nie wybory, a poza tym większość rację ma tylko we własnym zakresie. bo przecież nikt nie powie, jak się rzecz ma obiektywnie, bo chyba nikt nie jest na tyle dufny, by takie sądy starać się wyrazić. wy macie rację, że dla was ten film jest arcydziełem. ja mam rację, że dla mnie ten film jest przeciętny. jaki jest obiektywnie? tego nikt nie wie).

Wydaje mi się, że wszelkie nieporozumienia biora się stąd, że niektórzy uważają, że mogą formułować sądy wartościujące obiektywne. Gdyby tak się dało, to jest prawdą, że tylko jedna ze stron miałaby rację, czyli "PF" byłby obiektywnie świetny bądź obiektywnie kiepski (albo coś po środku; to bez znaczenia). Ale to niemożliwe, każdy sądzi podług siebie. I każdy element filmu może być uznany za dobry bądź zły bądź przeciętny itd. Dla mnie film jest przeciętny i nijak nikt tego nie może podważyć.
Dałoby się też w jeszcze jednym przypadku rozstrzygnąć tę rozmowę: gdyby istniał wzorzec, który wprawdzie nie jest niczym obiektywnym, ale za taki by uchodził (tak jak z prawem, kodeksami, normami etycznymi itd.). Ale nie ma wzorca montażu, reżyserii i innych elementów filmu. Co najwyżej więcej osób uważa, że coś jest lepsze od czegoś. ale żadnego schematu nikt nie przedstawił (chyba że sam dla siebie, ale to też bez znaczenia). Stąd każdy ocenia według własnego gustu. Koniec kropka.

ocenił(a) film na 8

Odniosę się tylko do Cannibala, bo uważam że dalsze mówienie, że białe jest białe, a czarne jest czarne nie ma sensu:

Zarzynanie zwierząt i pokazywanie gwałtów to żadne nowatorstwo. To nawet nie jest nurt w kinematografii (choć słyszałem o zwolennikach kina typu gore). Zwyczajna dewiacja i zboczenie - jak ktoś to lubi, to na pewno nie z miłości do kina, a z powodu wypaczonego i chorego umysłu, któy nie może w inny sposób zaspokoić swoich popieprzonych popędów.
Do porozumienia nie dojdziemy - co dla nas obu jest klarowne. Mamy bardzo odmienne sposoby oceniania filmów, patrzymy na nie pod innym kątem. O tyle o ile Twój sposób oceniania wydaje mi się z góry niesprawiedliwy (i nie chodzi tu tylko o PF) o tyle sobie nie mam nic do zarzucenia. Wg mnie animacja nie równa się aktorstwo. Tak już mam poukładane w głowie.

"Wiem, że nikogo nie przekonam do zmiany decyzji, ale i to nie jest moim celem. Chciałem tylko wyrazić swoją opinię(...)"
- ja sobie zazwyczaj daruję, gdyż wiem, że to nie przynosi niczego dobrego a tylko pogarsza atmosferę. Poza tym nie jestem żadnym guru, żeby wygłaszać, że film jest przeciętny.

To by było na tyle ode mnie. Mam nadzieję, że nie żywisz urazy, ale nie mogę stać z boku kiedy ktoś wywraca moje poglądy do góry nogami. Jeśli chcesz swój post zamieścić jako ostatni w tym temacie - to ode mnie masz wolną rękę.
(Zaczynam doceniać komunikację twarzą w twarz - szybciej się przedstawia argumenty i nie trzeba tyle czekać na odpowiedź)

użytkownik usunięty

Na gry to ty jesteś za cienki Amerrozzo (czy podobnie). Rozumiem twoje poruszenie, zostałeś zaatakowany z wielu stron i jesteś zdenerwowany (ojej, ojej). Ale nie myśl sobie że mam cię za idiote, tylko mam wrażenie że uważasz się za kogoś lepszego bo znasz kilka trudnych słów . A dlaczego wszyscy piszą to samo?? Bo twój temat mógłby równie dobrze być o kolorze niebieskim i być zatytułowany "Co wam podoba się w niebieskim?? Mi się nie podoba" Twój temat niby długi, głęboki na pierwszy rzut oka ale tak na prawde jest płytki. To tak jek spierać się z kimś że niebieski jest brzytki. I napisałeś że o gustach się rozmawia tylko trzeba używać właściwych argumentów (czy podobnie). Niestety mimo tego twojego wyższego wykształcenia (które sądze że posiadasz bo strasznie się wywyższasz) jesteś w błędzie, przedstaw komuś argumenty że niebieski jest złym kolorem albo naleśniki są niedobre. Wiesz gdzie dojdziesz? Odpowiem: Nigdzie. To będzie rozmowa bez sensu.

A tak w 100% serio: Jakie masz wykształcenie? tak z czystej ciekaości pytam i mam nadzieje że odpiszesz.

użytkownik usunięty

TINK, napisałeś: "Poza tym nie jestem żadnym guru, żeby wygłaszać, że film jest przeciętny.".

Odpowiadam: ale jesteś takim guru, żeby twierdzić, że film jest arcydziełem???!!! Ciągle jednej rzeczy nie kumasz, więc zacytuję sam siebie: "wy macie rację, że dla was ten film jest arcydziełem. ja mam rację, że dla mnie ten film jest przeciętny. jaki jest obiektywnie? tego nikt nie wie". Nie ma śadów wartościujących obiektywnych.

Co do "Caniabal..." - to był tylko przykład, ty wziąłeś to zbyt doslownie i jeszcze robisz mi wykład z historii filmu. Zgadzam się z tobą, że to żaden nurt w kinematografii i zgadzam się, że te filmy służą zaspokojeniu czyichś dewiacji (nawet jeśli takie osoby same nikogo nie torturują). Ale chodzi o to, że coś nowatorskiego, niekoniecznie musi być lubiane (nowatorskiego w filmie, bo - nawet jeśli gore to nie żaden nurt - to kiedyś powstać musiał). Ty zaś chyba chcesz, żebym za sam fakt, że "PF" jest ceniony przez krytyków i wielu ludzi, dał wyższą notę. Jeszcze raz spytam: mam oceniać sam film czy historię filmu?

Napisałeś: "Wg mnie animacja nie równa się aktorstwo. Tak już mam poukładane w głowie. ".

Odpowiadam: Według mnie też. Tylko że ktoś może uważać inaczej, dlatego że dla kogoś to, co dla nas jest drętwym aktorstwem, może być świetnym wczuciem się w rolę. I nikt tu nie ma większej racji, ale każdy ma swoją. Właśnie dlatego, że nikt nie jest żadnym guru.

Nie żywię do ciebie urazy, niby dlaczego??

Dzięki, że dałeś mi wolną rękę. Bez tego bym sobie nie poradził ;-)


Pan T, oczywiście moje wykształcenie ma tu wiele do rzeczy. Rozśmieszacie mnie ludzie. Ale okej, zaspokoję twoją ciekawość. Jestem studentem (ps. tylko nie pytaj mnie o rozmiar bluzki i numer buta...). Jestem abnegatem, abstynentem

Tysiąc razy powiedziałem już - nie mam się za nikogo lepszego. Gdybym się miał to: 1) powiedziałbym to 2) nie dyskutowałbym z wami. Proste?

Co do dalszej części twojego komentarza - ciągle odpowiadasz na komentarz sprzed 1,5 roku!!! Przecież już stwierdziłem, że każdy ma swoją rację. I o to mi chodzi: nikt nie powie, że niebieski jest lepszym kolorem od zielonego czy że naleśniki są lepsze od czegoś tam. Każdy ma swoje zdanie. Ja na temat "PF" mam swoje zdanie, wy - swoje. To jest konkluzja, do której doszedłem już dawno temu. A co ja teraz robię? Ciąglę odpowiadam na te same zarzuty i powtarzam swoje zdanie. Dlatego ten temat nie może się skończyć, pomimo tego że ktoś już napisał "KONIEC" (i ja nic więcej nie pisałem). A wy znowu to samo...

Na zakończenie: "PF" jest arcydziełem wg was. Według mnie "PF" jest filmem przeciętnym. Koniec?

PS. Gdzie ja używam trudnych słów? ;)

ocenił(a) film na 10

"Odpowiadam: Tak, oczywiście, mój top pokazuje, jaki jestem niekonsekwentny. zaraz mi jeszcze powiesz, że istnieje schemat oceniania sztuki."
Filmy Schrek, Ring i Matrix uważasz za sztukę? Na dodatek największego kalibru bo są tak wysoko w twoim topie. Chyba jeszcze sporo filmów przed tobą do obejrzenia. Nie odbieraj tego jako atak.
Oficjalne zakończenie tego tematu ;).

użytkownik usunięty
Tehmaster

"Shrek" napisałeś z błędem. Nie odbieraj tego jako atak ;)

A na poważnie - oczywiście, że jeszcze dużo przede mną. Aż ręce z radości zacieram.

Czy te trzy wymienione przez ciebie filmy są wielkie? Na moim blogu możesz o tym porozmawiać.

ocenił(a) film na 10
Tehmaster

Techmaster uważaj z kim dyskutujesz!!!!
Nasz zajebisty Amerrozzo jest wszechwiedzącym znawcą wytrawnego kina
oraz tylko on wie, co było w tajemniczej walizce z PF. Miej się na
baczności!
Aha...jak mogłeś zrobić błąd w pisowni Shrek'a - przecież to taki ważny
film w historii kinematografii <lol>

Pzdr.

ocenił(a) film na 9
Pete_4

Archeologia to nudna dziedzina życia, prawda?..

ocenił(a) film na 9

"PF" jest arcydziełem wg was. Według mnie "PF" jest filmem przeciętnym."

A prawda, jak zwykle, leży gdzieś po środku w takich dyskusjach. Zazwyczaj takie tematy są gorące z jednego powodu: spotyka się fanatyk filmu, który zdecydowanie film przecenia z innym fanatykiem - antyfanem, który zdecydowanie filmu nie docenia.

Ten temat nie zalicza się do takich konfrontacji, bowiem Amerrozzo uważa, że PF jest przeciętny, a nie że jest gniotem, a więc go nie docenia, ale nie obsmarowuje go. Abstrahując od jego surowej oceny (albowiem obiektywna prawda dotyczącego tego filmu to jakieś 6/10 - 9/10 ;p) ludzie którzy zostali w tej dyskusji to jacyś fanatycy, którzy zakodowali sobie, że ktoś tu równa z ziemią PF, a tak nie jest. Wywęszyli mięso i krążą jak sępy, a im więcej odpowiedzi tym więcej głupszych sępów, bo ci nowi rekruci nawet nie poczynili sobie trudu żeby ten temat przeczytać. Sępy "miłości", weźcie sobie valium ;) Przypomnę, że w początkowej fazie konfliktu, który można było jeszcze nazywać dyskusją na temat, doszło nawet do wątpliwego, ale zawsze - konsensusu.

Koniec analizy...

ocenił(a) film na 8
_Pablos_

Ja z kolei Tobie gorąco polecam Pavulon...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones