To jest chyba jeden z tych filmów, których odbiór mocno zależy od momentu w życiu, w którym się je ogląda (i może nawet dodatkowo od pory roku i pory dnia). Klimat, ujęcia i sposób prowadzenia akcji bez wątpienia "sundance'owy", dialogi też z gatunku tych stylizowanych na wiarygodne, czyli raczej mniej dynamiczne, ale...
więcejniezdecydowany i trochę zagubiony młody człowiek miota się uczuciowo między nawiedzoną i trochę niezrównoważoną tancerką (właściwie to taneczną furiatką) a "niezbyt fanatyczną" lesbijką. Film o niczym, nic nie wnoszący i znikający z pamięci własciwie zanim się pojawiają końcowe napisy.
Szkoda czasu.